czwartek, 6 marca 2014

Rozdział XXIV

HEJA :D
Rozdział dedykuję wspaniałej Larry4ever
Przepraszam, że taki krótki ale obiecałam to jest ^^
Niedługo pojawi się kolejny ;D
A więc nie przedłużając zapraszam do czytania!
:D

PS. Tekst może zawierać treści o tematyce brutalnej bądź erotycznej. Zawarte są tu również wulgaryzmy...

CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!

~*~*~

„ZAYN! ZAYN! ZAYN…”
Przez dłuższą chwilę nic się nie działo kiedy usłyszałam słowa ciche i niewyraźne… Jak szept.
„Dlaczego? Dlaczego ona?
Dlaczego to na nią spada tyle cierpienia?
Dlaczego ona musi wziąć na swoje barki tak wiele w tak młodym wieku kiedy ja żyję jak jakiś Pan!
Dlaczego to ona?
Moja mała Bella…
Moja mała siostrzyczka…
Moja…
Nie…
Już nie moja.
Zostawiłem ją w najcięższych chwilach.
Nie pomogłem jej!
Od razu uwierzyłem rodzicom zamiast próbować wyjaśnić to z nią!
Przecież poznał bym prawdę w jej oczach…
Dlaczego ja?
 Dlaczego ona?
Dlaczego Bella?
W tym momencie zerwałam „nić porozumienia” między nami.
Już nie mogłam.
To zbyt wiele…
On naprawdę żałuje tego co zrobił.
Naprawdę nic nie wiedział.
Uśmiechnęłam się przez łzy.
Teraz oboje znamy prawdę.
Teraz będzie tylko lepiej.
Zaprzestałam swoich rozmyślań i swój wzrok utkwiłam w dziewczynie mojego brata która leżała wtulona w niego wpatrując się z troską w jego twarz…
Zaczęłam powtarzać imię dziewczyny jak mantrę i skupiłam się na jej tęczówkach.
Zaraz potem usłyszałam
„Jestem złą dziewczyną.
Jestem dla niego niewystarczająca…
Nie potrafię mu pomóc, pocieszyć go.
Żałuję, że jej dobrze nie poznałam.
Może wtedy byłoby łatwiej mu pomóc.
Tak bardzo żal mi Belli.
Wydawała się miła, tylko trochę zagubiona.
Niech ona się w końcu obudzi!
Wtedy wszystko sobie wyjaśnią to Zayn będzie szczęśliwy.
A jeżeli on to i ja…
A…
A jeżeli ona mnie nie polubi?
Zayn chyba liczy się z jej zdaniem.
Widać, że jest dla niego ważna.
Mam nadzieję ,że mnie polubi i za niedługo się wybudzi…”
Po usłyszeniu myśli Perrie uśmiechnęłam się przez łzy wzruszenia.
Ona naprawdę go kocha.
Po przebudzeniu dam im moje błogosławieństwo.
Zaśmiałam się na własne myśli i skierowałam swoje oczy w tęczówki kolejnej osoby jak to robiłam z całą resztą.
Myśli Danielle i Eleanor kręciły się głównie wokół tego, że się o mnie martwiły i o chłopców też bo chodzą strasznie przygnębieni a one nie potrafią temu zaradzić…
Myśli Louisa i Harrego brzmiały mniej więcej tak samo:
„ Tak mi żal Malika.
Nawet nie zdążyli się pogodzić.
Rozstali się w sporze, w kłótni.
Mimo, że chamska to wydawała się być całkiem sympatyczna.
Mam nadzieję, że niedługo się  wybudzi…”
Nie mogłam wysłuchać myśli Nialla bo zwyczajnie go  nie było, natomiast bardzo zdziwiły mnie myśli Liama.
Kiedy wwiercałam spojrzenie  w jego ciepłe czekoladowe tęczówki, usłyszałam:
„-Jestem strasznym człowiekiem!
Jak mogłem chcieć zrobić coś takiego?
Jak ja mogłem o tym pomyśleć?
Zasługuje na śmierć!
To ja powinienem tam leżeć a nie ona…
Chciałbym o tym porozmawiać.
Chciałbym powiedzieć chłopakom i dziewczynom prawdę ale nie mogę…
Co by oni o mnie pomyśleli?
Nie dość, że Zayn by mnie znienawidził to Danielle nie chciałaby mnie więcej widzieć na oczy!
Jak ja mogłem to zrobić?
A wybaczenia nie dostanę nigdy, gdyż ona nic o tym nie wie” – w tym momencie mój kontakt z Liamem się zerwał a ja zaczęłam się zastanawiać  o co mu mogło chodzić…
Spojrzałam w jego oczy ponownie i przypomniałam sobie słowa nauczyciela, że każdy z nas ma w sobie całą wiedzę jaką zdobył przez lata – po prostu musi ją w sobie odnaleźć…
Wspomnienia to też jakaś wiedza a skoro potrafię usłyszeć o czym myślą to może to też zobaczę?
Skupiłam się jak najbardziej potrafiłam i zaraz przed moimi oczami odegrała się scena w której Liam.
On…
On sięgał do tych kabelków od kroplówek.
On…
On chciał mnie zabić.
W tym momencie poczułam narastającą złość, żal i rządzę zadania mu bólu.
Już podniosłam rękę aby zadać mu siarczysty cios w policzek kiedy coś zrozumiałam.
On żałuje…
On naprawdę żałuje.
Widzę to w jego oczach.
A jego myśli stały się tak głośne, że nie musiałam się jakoś specjalnie wysilać aby je usłyszeć.
„Dlaczego?
Dlaczego ja to chciałem zrobić?
Jak ja mogłem nawet o tym pomyśleć?
Zasługuje na śmierć.
Nie!
Ja nawet na to nie zasługuję!
Jak mogłem chcieć zabić człowieka, którego nawet nie znam?
Co mną kierowało?
Jak mogłem?
Jak?”
Spojrzałam na niego z litością w oczach.
Strasznie się męczył.
Hmmm…
Skoro mogę wnikać w ich myśli to mogę również w umysły a to oznacza, że…!
WIEM!
Wiem jak mogę ich pocieszyć i się z nimi porozumieć!
Wiem…
Spojrzałam na zegarek 23:39
Zaraz to się stanie.
Jeszcze chwila i będę mogła zadziałać!

~*~*~
Mam nadzieję, że się podobało ;D
PS. Pierwsza osoba, która zgadnie jak Bella skontaktuje się z resztą dostanie dedyka ^^
Mam nadzieję, że się podobało ;D

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział XXIII

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ;_;
Ale już mi lepiej i w ramach przeprosin wyczekujcie jutro albo pojutrze kolejnego rozdziału ;D
Rozdział dedykuję cudownej i utalentowanej Hope Foreverdirectioners która od czasu do czasu publikuje swoje dzieła na blogu http://najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/, który swoją drogą jest zajebisty ♥_♥
(PS.Co do Twojego pytanie mam prawie 14 lat xD)
oraz Charlie z bloga, którego również uwielbiam ^^ ------> http://crazzy-mofos.blogspot.com/
Bez przeciągana zapraszam na nowy rozdział ;D

PS. Tekst może zawierać treści o tematyce brutalnej bądź erotycznej. Zawarte są tu również wulgaryzmy...

CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!

~*~*~

„-Niall – moich uszu dopadł szept na który odpowiedziałem:
-Ciiii… Nie tylko ja słyszę szepty dusz…”

~PERSPEKTYWA  BELLI~
Patrzyłam zszokowana na ciągle oddalającego się blondyna, który wycofywał się tyłem nie przerywając kontaktu wzrokowego do momentu aż znikną za ścianami szpitala.
Chciałam pobiec za nim. Chciałam aby wytłumaczył mi to wszystko, ale coś mi na to nie pozwalało.
Coś w środku mówiło mi, że jeszcze nie teraz…
Ale nie teraz co?
Co ma się wydarzyć?
Czego mam się dowiedzieć?
„Jeszcze nie czas naprawdę” – mówiło coś w mojej głowie a mi nie pozostało nic niż posłuchanie tego czegoś…
W tym momencie już nic nie było dla mnie jasne…
Nic!
Wszystko zdawało się być jakąś zagadką, tajemnicą na  którą nie mogłam znaleźć odpowiedzi.
Odpowiedzi którą zna każdy oprócz mnie…
Tak się właśnie czuję.
Czuję się jak ptak który upadł na ziemię i złamał skrzydło.
Upadłam i choć usilnie próbuję się podnieść to nie mogę bo rany mi na to nie pozwalają.
Tak…
Jestem takim upadłym  ptakiem który ma zbyt wiele ran na duszy aby odlecieć.
Nie mam sił nawet na to aby się podnieść, i choć poniżona bo upadła, z podniesioną głową ruszyć przed siebie.
Tkwię w więzieniu zwanym podświadomością i sumieniem bo to ono mnie ogranicza.
Ale może to i dobrze…
Spojrzałam na miejsce w którym stała moja matka.
Nie było jej…
Spojrzałam na szybę na której zaczęły pojawiać się litery:
„Masz 24 godziny…
Zrób z nimi co uważasz.
Ludzie, ale TYLKO LUDZIE i istoty ludzkie czy ziemskie nie widzą Cię, nie słyszą, nie czują Twojego dotyku – po prosu nie wiedzą o Twoim istnieniu.
Ale pamiętaj…
Nie jesteś jedyną duszą na tej planecie, a nie wszystkie z nich są przyjaźnie nastawione…
Inne istoty spoza Ziemi mogą usłyszeć Twój głos – więc strzeż się.
Za 24 godziny musisz wrócić do miejsca gdzie w którym się teleportowałaś. Inaczej Twoja dusza już na zawsze będzie tułać się między Ziemią a niebem ale nigdzie nie zostanie przyjęta…
Mama xx”
Zaraz po tym jak przeczytałam ostatnie słowa z nieba spłyną rzewny deszcz, którzy zmył słowa.
Wtem coś sobie uświadomiłam.
24 godziny…
Spojrzałam na zegarek.
Ukazywał on równą 10 w nocy…
Jeszcze raz spojrzałam na panoramę Londynu i rzekłam do siebie
- No Bella… Masz szansę zobaczyć co u bliskich. Tylko tego nie spierdol!
Po wypowiedzeniu a raczej wyszeptaniu tych słów ruszyłam biegiem w stronę drzwi z myślą, że dany mi czas muszę wykorzystać jak najlepiej.

~PERSPEKTYWA NIALLA~
-Niall – moich uszu dopadł szept na który odpowiedziałem:
-Ciiii… Nie tylko ja słyszę szepty dusz…
Po wypowiedzeniu tych słów zacząłem się wycofywać . Idąc tyłem nie zrywałem z nią kontaktu wzrokowego i odwróciłem się dopiero gdy znikła ona z pola mojego widzenia…
Szedłem w stronę wyjścia ze szpitala kiedy rozrywający ból na nadgarstku zaczął mi uświadamiać co zrobiłem…
Nie wolno mi…
Nie wolno mi było się ujawniać.
Po cholerę ja się odzywałem?
-Kurwa! – przekląłem na głos a wszyscy którzy to słyszeli spojrzeli na mnie jak na obłąkanego.
Co ja mam zrobić?
Z tą myślą ruszyłem w stronę parku.
Gdy już się tam znalazłem odetchnąłem głęboko i znowu zacząłem myśleć nad rozwiązaniem problemu.
Przecież ona nie może pamiętać tego, że słyszę to co mówią duszę i to, że je widzę…
Ale jak inaczej to wytłumaczyć?
Mijały sekundy, minuty a może nawet godziny  a ja dalej nie wiedziałem co zrobić kiedy ziewnąłem przeciągle i powiedziałem do siebie:
- Cały czas jej pilnuję… Chyba nic się nie stanie jak sobie raz porządnie pośpię.
W tym momencie nasunęła mi się myśl.
SEN!
Przecież nikt normalny nie powiedziałby, że coś takiego jak to ma miejsce.
Kiedy nam o tym opowie powiem, że to tylko sen ale musiał być bardzo ciekawy a ja żałuję, że sam takich nie miewam i wszyscy zaczniemy się z niego śmiać…
TAK!
To powinno się udać.
Z tą myślą i uśmiechem na ustach ruszyłem spacerem w dalszą część parku…

~PERSPEKTYWA BELLI~
Biegłam przez ulice Londynu nie zwracając uwagi na nic.
Oczywiście starałam się ominąć wszelkie osoby ale nie zawsze się to udawało.
Tak…
Może i jestem duszą i przenikam przez przedmioty fizyczne ale jak to mama napisała - Nie jestem jedyną duszą na tej planecie a część z nich jest złowroga a ja mam zamiar unikać kłopotów…
Biegłam do momentu aż moim oczom ukazał się dom One Direction.
Mój dom…
Ruszyłam niepewnie w stronę drzwi i już miałam dzwonić dzwonkiem gdy uświadomiłam sobie, że oni mnie i tak nie widzą.
Bez zastanawiania się przeszłam przez  ściany domu.
Zastanawiałam się czy coś poczuję, jakieś rozszczepianie się cząsteczek czy dreszcze jak to sobie w dzieciństwie wyobrażałam, ale nie…
Nie poczułam nic.
Jakbym normalnie szła a tej ściany nie było.
Nie zastanawiając się dłużej zaczęłam rejestrować sygnały z otoczenia.
Kiedy przeszłam przez drzwi zamiast śmiechów czy krzyków, które spodziewałam się tu zastać nie usłyszałam nic…
Kompletna cisza.
Pewnie nie ma ich w domu  - pomyślałam – Może są na jakiejś imprezie?
Już miałam się wycofywać kiedy usłyszałam ciche odgłosy wydobywające się z salonu.
Pewnym krokiem ruszyłam w tamtą stronę i gdy tam się znalazłam zrozumiałam, że to były dźwięki telewizora ale ujrzałam również coś czego się nie spodziewałam.
W salonie siedziała cała paczka i wpatrywała się niemo w ekran telewizora ale po ich oczach można było wyczytać, że wcale nie zwracają uwagi na to co się na nim dzieje…
Każdy z nich był zatopiony w swoich myślach.
Dlaczego oni są tak bardzo… Nie wiem.
Smutni?
Melancholijni?
Tacy…
Bez życia.
Jakby ich ciało tu było ale dusza była gdzieś bardzo daleko – nieosiągalna dla innych.
Tak bardzo chciałabym wiedzieć o czym oni myślą.
Chociaż.
Miałam wrażenie, że moja mama czasami bez żadnego mojego słowa wie o co mi chodzi.
A może…
Nie! To głupie!
Ale…
Może warto spróbować?
Zaprzestając kłótnie z samą sobą zaczęłam  rozglądać się po grupie zebranych.
Kogo by tu…
ZAYN!
To jego znam najdłużej i to jego najłatwiej byłoby mi rozgryźć.
Usiadłam na fotelu naprzeciwko sofy na której leżał wraz z Perrie.
Spojrzałam głęboko w jego czekoladowe tęczówki i zaczęłam intensywnie myśleć cały czas powtarzając w myślach jego imię jak mantrę…
„ZAYN! ZAYN! ZAYN…”
Przez dłuższą chwilę nic się nie działo kiedy usłyszałam słowa ciche i niewyraźne… Jak szept.

„Dlaczego? Dlaczego ona?..."

~*~*~

:)
No to by było na tyle xD
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Zapraszam do komentowania ;D
I jeszcze raz pszepraszam za poślizg i dziękuję za wyrozumiałość ^^