sobota, 30 listopada 2013

Rozdział XV

HEJ :D
Przepraszam, że nie dodałam nic wcześniej ale nie miałam czasu...
Wiem - marne wytłumaczenie -.-
;_;
Przepraszaaaaaaaam!
A ten rozdział dedykuję: Ren :3
Miłego czytania!
:)

PS. Tekst może zawierać treści o tematyce brutalnej bądź erotycznej. Zawarte są tu również wulgaryzmy...
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
~*~*~

„-Przykro mi ale mam złą wiadomość…
Na te słowa wszyscy momentalnie zbledliśmy…”
-Straciła dużo krwi… Serce Pani Malik przestało bić, a my nie mogliśmy zrobić nic więcej niż…
Słowa lekarza przerwał krzyk Malika:
- Jak nie mogliście nic więcej zrobić?! Mogliście ją uratować!!! Mogliście sprawić, że przeżyje! Wy sukinsyny! To wasza robota, do jasnej cholery! A to, do kurwy nędzy, jest najbardziej prestiżowy szpital w Londynie!
Zayn bluźniłby jeszcze bardziej gdyby nie krzyk lekarza:
-Proszę dać mi skończyć!
Zapanowała pełna napięcia cisza.
- Nie mogliśmy zrobić nic więcej niż sprowadzić ją w stan śpiączki farmakologicznej… - spojrzał wilkiem na Zayna - Byłoby o wiele łatwiej gdyby Państwo nas poinformowali, że ma anemię…  - dodał z nutą jadu w głosie…
W tym momencie wszyscy spuściliśmy głowy…
„Nie wiedzieliśmy”
Te słowa szwendały się po naszych głowach nie dając spokoju…
- Czyli przeżyła? – zapytała cicho Perrie wtulona w Zayna
- Przeżyła- usłyszeliśmy i te słowa wystarczyły nam za nadzieję…
W myślach dziękowaliśmy Bogu…
-Teraz pozostało nam tylko czekać – podsumował Liam.

~Perspektywa Belli~
„…Chcesz żyć? – Matka spojrzała na mnie z nadzieją w oczach a ja odpowiedziałam bez zastanowienia: 
- Nie…”
-Na razie nie chcę…
Chcę zostać z Tobą… Tutaj… -zobaczyłam ból w oczach matki – Ale nie na zawsze – dodałam – na jakiś czas… Chcę odpocząć… Przemyśleć kilka spraw… Uspokoić się. Chcę zrozumieć samą siebie…
- Dobrze – powiedziała mama czule – możesz tu zostać, ale – tu spojrzała na mnie srogo – nie możesz tu być więcej niż dwa ludzkie miesiące.
-Dlaczego – zapytałam zdziwiona
- Z każdą przemijającą tu sekundą stajesz się aniołem każdą przebytą tu sekundą trudniej ci będzie wrócić na ziemię… Po tych dwóch ziemskich miesiącach przestaniesz myśleć jak człowiek a jak anioł stróż… Staniesz się istotą z tego świata a istotom z tego świata bardzo trudno przedostać się na świat ludzi… Do tego potrzeba wielu lat medytacji i całkowitego spokoju duszy… 
- I tylko w taki sposób można się po tym czasie tam dostać? – zapytałam z przerażeniem
- Nie… -Odparła moja dalej spokojna matka – na ziemie możesz dostać się również z misją…
-Z misją? A co to znaczy?
- Misja jest misją… Czymś co musisz wypełnić…  Opowiem Ci historię, która pomoże Ci to zrozumieć, ale musisz wiedzieć, że anioły i rada starszych nad wszystko cenią sobie ludzkie życie… Jeżeli rada starszych może je uratować to robi to… A więc…
Nie dawno była tu młoda dziewczyna… Trafiła tu przez białaczkę… Jej ludzkie ciało prawie umarło, a dusza niepełna ale była tu. Nagle starszyzna kazała jej wrócić na ziemię…
Ofiarowali jej życie, które mogło uratować więcej niż jedno istnienie… 
Dusza dziewczyny wróciła na ziemie a jej ciało cudownie uzdrawiało…
Dziewczyna wróciła do zdrowia…
-Ale… Czegoś tu nie rozumiem… Jakie istnienia uratowała?
- Uratowała swoje dzieci… Była w ciąży bliźniętami… Chłopczyk i dziewczynka…
Uratowała również swego narzeczonego, który jak dowiedział się, że ona niebawem umrze wraz z jego dziećmi postanowił zabić się po ich śmierci…
Uratowała również miliony kolejnych osób…
Była psychoterapeutką dla niedoszłych samobójców…
Była dobrym człowiekiem…
Zapanowała błoga cisza
Poczułam jak w moich oczach pojawiły się łzy a ja powstrzymałam je jedynie siłą woli:
-Co się ze mną dzieje?
Rodzicielka spojrzała na mnie zdziwiona.
- Kiedyś słysząc jeszcze przykrzejsze historię – nie wzruszałam się nawet…
Widząc śmierć – nie płakałam…
Widząc ludzką tragedię – Nie płakałam…
Wy…
Wy umarliście – ja nie płakałam… Nawet nie wzruszyłam się…
Co się dzieje…
Co mi jest?
- Zaczynasz się zmieniać…
Zaczynasz kochać…
Twe serce od nowa otwiera się na świat…
Uśmiechnęłam się do siebie…
- Mam jeszcze jedno pytanie…
-Tak?
-Te dwa ludzkie miesiące… Ile to jest tutaj?
- Tutaj? Tutaj są to dwa lata…
Spojrzałam na nią zdziwiona…
- Mam aż dwa lata?
- Tak… Ale nie myśl sobie, że nie będziesz nic robić… O nie, nie… Przez ten czas będziesz przebywać istotami, które będą Cię uczyć… Będzie ich czworo… Każdy z nich będzie Cię uczyć przez pięć miesięcy… Pozostaną cztery miesiące które spędzisz ze mną… Wtedy nadejdzie czas na zadumę i przemyślenia… Co do nauczycieli – to nie będzie zwykła nauka fizyki czy biologii… To będzie nauka dla duszy i umysłu… 
A więc… Czy jesteś gotowa aby rozpocząć szkolenie?
-Teraz? – zapytałam przerażona
-A kiedy?
-Ja nie jestem przygotowana!
- To nie jest Ci potrzebne… A więc?
Po chwili namysłu odparłam:
- Zgoda…
-A więc ruszajmy…
- Dokąd?
-W wysokie góry… Tam poznasz swojego pierwszego nauczyciela…

~Narracja trzecio osobowa~
Bohaterki szły przez pola, lasy, aż znalazły się w górach…
Tak oto w zadumie minął im tydzień, podczas którego dotarły na miejsce…
Obie milczały, lecz każda z innych powodów…
Bella – ona martwiła się czy podoła temu zadaniu…
Czy zdąży się nauczyć tego co powinna, czy będzie potrafiła sprostać zadaniom i trudnościom jakie będą dlań postawione…
Jej matka martwiła się o to czy Bella będzie potrafiła wrócić do świata żywych i ciałem i duszą – na ziemie…
Czy będzie o niej czasami wspominać jak wróci na Ziemię…
-Teraz zostało nam tylko wspiąć się na szczyt… Tam będzie czekał na Ciebie nauczyciel – odezwała się matka dziewczyny wskazując najwyższy szczyt…

~*~*~
XD
Do tych nauczycielek zainspirowała mnie książka „Córka czarownic” XD
LOL.xD
Co taaaaaam?
*_*
xD
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ;D

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział XIV

HEEEEEEEJ :D
Dzisiaj rozdział trochę krótki ale wynagrodzę Wam to...
Nie długo udostempnie jakiegoś imagina, czy tam opowiadanie ;D
Ten rozdział dedykuję: JUSTYNIE ^^ z bloga http://yuki75.blog.onet.pl :3
Miłego czytaniaaaa!

PS. Tekst może zawierać treści o tematyce brutalnej bądź erotycznej. Zawarte są tu również wulgaryzmy...
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!

~*~*~

„-Co to jest?  -  zapytałam się w myślach.
-To Twoja przyszłość Isabello…
Odwróciłam się gwałtownie…
Przede mną stała moja matka…”

-Co ty tu robisz?!
- Pilnuje Cię…
-Co?! Co robisz?
Moja matka westchnęła…
- Stróżuje Cię… Od Mojej śmierci jestem Twoim aniołem stróżem…
-Pffff… Takiego stróża to se wsadź gdzieś ty… Poczekaj!!! Aniołem?! Ty się powinnaś w piekle smażyć!
- Wiem, że byłam straszną matką, i przepraszam, że dopiero gdy umarłam zrozumiałam swój błąd…
-A gdzie ojciec? – zapytałam niby od niechcenia
- Smaży się w piekle – zaśmiałam się razem z nią
- O mamo!
- O córuś!
Wpadłyśmy sobie w ramiona cicho łkając
-Bella… Czy ty płaczesz? Przecież ty nigdy nie płaczesz… Nigdy…
-Mamo… Bo ja przed chwilą zrozumiałam jaką byłam suką… Ale… To Twoja sprawka, prawda? To ty sprawiłaś, że zobaczyłam to wszystko… Chciałaś żebym się zmieniła?
- Tak… Myślałam, że jak to zobaczysz to się zmienisz i nie dopuścisz by twa przyszłość wyglądała jak moja…
-Ale… Ja nie mam już żadnej przyszłości… Ja już przecież nie żyję…
- Nie kochanie… Nie prawda… Jeszcze nie jest za późno…
- Ale jak?
- Nie jesteśmy ani w niebie, ani w piekle, ani na ziemi… Jesteśmy w świecie dusz… To tu dusze zmarłych spotykają się z duszami umierających i nakłaniają ich do lepszego życia… Do jakiejś zmiany… Czasami można tu trafić podczas snu… Po to tu właśnie jesteśmy… Ja Cię już w jakiś sposób nawróciłam, ale… Teraz pozostaje pytanie… Chcesz żyć? – Matka spojrzała na mnie z nadzieją w oczach a ja odpowiedziałam bez zastanowienia:
- Nie…

~ Z perspektywy Liama ~
Właśnie miałem odłączać rurkę dzięki której oddychała kiedy usłyszałem głośny pisk maszyny…
„Co się dzieje?!” – zapytałem się w myślach skołowany
Nagle w Sali zjawiło się mnóstwo lekarzy i pielęgniarek
- Proszę natychmiast stąd wyjść! Tracimy ją!!!
Przerażony wybiegłem z Sali i opadłem na podłogę…
Po moich czerwonych od  emocji spłynęły gorzkie łzy…
-Co ja chciałem zrobić?-wyszeptałem
Chciałem zabić człowieka, który nic mi nie zawinił i, który tyle się w życiu nacierpiał…
Jestem potworem…

Nagle zrozumiałem, że ona umiera…
Zadzwoniłem do Zayna a gdy ten odebrał powiedziałem jedynie krótkie:
-Przyjeżdżaj! – i się rozłączyłem…
15 minut później przed salą stałe całe 1D i dziewczyny…
-Co jej jest? – zapytał przerażony
-Umiera- powiedziałem cicho
Wszyscy spojrzeli na mnie przerażonym wzrokiem
- Co?! Ale jak?!
-Co tu się w ogóle stało? – zapytał Hazza
Opowiedziałem im wszystko z wyjątkiem momentu w którym chciałem zabić Bellę
Zanim zdążyli mnie o cokolwiek jeszcze zapytać…
-Przykro mi ale mam złą wiadomość…
Na te słowa wszyscy momentalnie zbledliśmy…

~*~*~
Noooooooo... c:
Mówiłam, że krótki!
Kolejny będzie dłuższy i trochę się zdziwicie xD
A teraz inne sprawy...
DZIĘKUJĘ WAM!
DZIĘKUJĘ WAM ZA TE PONAD 2000 WYŚWIETLEŃ!!!
:D
To dla mnie niesamowity zaszczyt!
:D
Dziękuję wszystkim!!!
A w szczególności tym co komentują (kolejność wobec tego kto pierwszy komentował mego bloga XD) :
Gabrysi z bloga   http://one-direction-vs-siatkowka.blogspot.com/
Natusi Styles z bloga http://talesof1d.blogspot.com/
Ale Ksandrze z bloga http://normalnienienormalna69.blogspot.com/
Weronice Turlej z bloga http://nirela-one-direction.blogspot.com/
Rose Grant z bloga http://onedirection-nowezycie.blogspot.com/
Belli Love z bloga http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Patrycji Horan z bloga http://dark-story-with-niall-horan.blogspot.com
Jagodzie Tomlinson z bloga http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/
Forever Alone z bloga http://loveforever.blogujaca.pl/
JUSTYNIE ^^ z bloga http://yuki75.blog.onet.pl
Ren z bloga http://trondgein.blog.pl
Natali Szyda lub Bloody Queen (xD Jak wolisz?) z bloga http://somerholic.blog.pl/
Justynie Borowskiej 
Martynie Ł z bloga http://ff-1d-opowiadanie.blogspot.com/
Kamie^^ z bloga http://uczsieuczbonaukatopotegiklucz.blogspot.com/
Anonimowi - Olce *_*
Malikowej z bloga  http://impossible-malikowa.blogspot.com/
Kasi O.  z bloga http://bezciebieniema.blogspot.com/
Darii Popławskiej-Malik z bloga http://zycienaplanecie1d.blogspot.com/
Jukkce (? nwm jak napisać xD) i Hexie z bloga http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com/
Irresistible z bloga http://inked-fanfiction-tlumaczenie.blogspot.com/

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ANONIMOM!
WSZYSTKIM CO CZYTAJĄ I KOMENTUJĄ!!!
 ♥ 
Kocham Was!!!
♥ ♥ ♥

A szczególnie dziękuję:
Mojej przyjaciółce Bunny (Kocham Cię!)
Y.O.L.O  z bloga http://normalnienienormalna69.blogspot.com/

MOŻE NIE WIECIE, ALE TO DZIĘKI WAM ODWAŻYŁAM SI ZAŁOŻYĆ TEGO BLOGA!
:3

WSZYSTKIE TE BLOGI SERDECZNIE POLECAAAAAAM!

środa, 20 listopada 2013

Rozdział XIII

HEEEEEEEEEEJ :D
Jestem z nowym rozdziałem, którego dedykuję Juli Borowskiej *.*
Wiem, że nie spełniłam wymagań co do tej krwi bo ta część jest trochę dupna ale postanowiłam tego nie zmieniać bo to był pierwszy pomysł, a jak moja koleżanka mawia
"Pierwsza myśl jest najlepsza"
xD
Noooo...
MIŁEGO CZYTANIA!
:3

PS. Tekst może zawierać treści o tematyce brutalnej bądź erotycznej. Zawarte są tu również wulgaryzmy...

CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
~*~*~

~Perspektywa Belli~
Krew...
Wszędzie krew...
Jej karmazynowa barwa, tak bardzo żywa...
Żywa, chodź śmiercionośna...
Krew...
Wszędzie krew...
Mam ją na dłoniach...
To krew mordercy,
a może jego ofiary?
Krew...
Wszędzie krew...
Widzę ją jako plamę na moim sercu...
Sercu cierpiącej i jednocześnie niosącej cierpienie...
Krew...
Wszędzie krew...
Krew koloru czerwieni...
Czerwień...
Kolor zwycięzców...
Kolor miłości...
Kolor namiętności...
Kolor władców...
A więc dlaczego ten skoro nic z tych tu nie pasuje...
Krew...
Wszędzie krew...
Moja krew...
Moja śmierć...
Moje ciało...
Moja dusza...
Krwawi...
Mój sen...
Moje marzenia, będące koszmarami innych...
I nóż ...
A w tym nożu odbicie oczu...
Tych oczu, które tak naprawdę jeszcze nie widziały świata...
Prawdziwego świata...
I łza...
Jedna...
Jedna kropla kwi duszy...
Bo czy łzy nią nie są?
Czy nie są krwią duszy?
A jeśli nie to czymże są?
Może zdrajcą?
Tak...
To one zdradzają naszą złość...
Ból...
Nienawiść...
To one...
Krew...
Krew...
Rzeka krwi...
Zbyt płytka by napoić rządnych jej...
Krew...
Płyn życia, śmierci, bólu, cierpienia...
Krew...
Nie żal mi tej przelanej...
Żal mi tej którą wyleją inni za mnie i przeze mnie...
Krew...
Krew w moim umyśle...
Iluzja...
Marny czar...
Tak realny...
Taki prawdziwy, a jednak...
A jednak czar...
I światło...
Światło przede mną...
Słabe jak przez szczelinę...
I głosy...
I ten szept...
I ten ból...
I te słowa...
"Wiem, że jesteś, więc wróć...."

~Perspektywa Nialla~
- I co z nią? – zapytałem lekarza zanim ten zdążył się odezwać…
- Jest stan jest stabilny. Ma kilka blizn na rękach i nogach oraz jedną na czole, ale żadna z nich nie jest groźna. Niestety straciła dużo krwi i musieliśmy ją wprowadzić w stan śpiączki farmakologicznej…
- A właśnie… Dlaczego dookoła niej było tyle krwi? Czy to jest normalne? – Przerwał mu Zayn
- To przez anemię – i tu zwrócił się do mnie – gdyby nie Pana szybka interwencja to już by jej z nami nie było. Możecie do niej wejść. – uśmiechną się przyjaźnie i odszedł…
My patrzyliśmy się tylko na siebie zszokowani…
- To ona ma anemię? – Zapytał zszokowany Liam.
Nie uzyskał odpowiedzi bo weszliśmy do sali…
Była taka…
Inna…
Zupełne przeciwieństwo tego co widziałem wcześniej…
Bez makijażu wygląda o wiele delikatniej…
Jak anioł…
Prawdziwy anioł…
Zresztą ona zawsze wygląda pięknie…
Blada skóra z czarnymi jak smoła oczami i włosami...
Ale w tamtym momencie…
To było straszne…
Bella leżała blada i delikatna, prawie bez życia, na szpitalnym łóżku…
Wszyscy wpatrywali się w nią przerażeni…
Spojrzałem  stronę Zayna…
Jego spojrzenie było puste…
On tylko patrzył w jeden punkt na ścianie aż nagle spojrzał na mnie i rzucił mi się na szyję.
-Dziękuję – powiedział – gdyby nie ty byłaby już martwa. Mam u Ciebie dozgonny dług wdzięczności…
- Nie!- odpowiedziałem – Wszyscy jesteśmy rodziną i musimy sobie pomagać a jako, że Twoja siostra będzie też mieszkać z nami to zalicza się do naszej rodziny One Direction.
Zayn spojrzał na resztę która przytaknęła moim słowom…
- Dziękuję wam, że tak ciepło ją przyjęliście i że nie oceniacie mnie za to co zrobiłem…
- Nie ma za co – odpowiedział mu Liam – jak już Niall mówił wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną…
 Zrobiliśmy grupowego miśka…
W tym momencie wszedł lekarz mówiąc:
- Panna Malik potrzebuje teraz odpoczynku. Proszę abyście wyszli…
- A ja mogę zostać? Jestem jej bratem.
- Nie wygląda Pan najlepiej – miał rację… Malik nie wyglądał najlepiej… Wyglądał na strasznie wyczerpanego… -  Może niech, któryś z Pańskich znajomych zostanie? – dodał lekarz
- Ja mogę – odparłem bez zastanowienia a wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Poczułem, że zaraz zacznę się czerwienić i skłamałem – To ja ją tu przywiozłem i w jakimś sensie czuję się za nią odpowiedzialny.
Zayn przytakną powoli moim słowom a ja odetchnąłem z ulgą…
Prawda była taka, że dziewczyna działała na mnie jakoś tak dziwnie…
Wywoływała we mnie niepokój i chciałem jej pilnować…
Nie chciałem jej stracić z oczu…
Jak to brzmi?
Jak bym był zdesperowanym, zakochanym nastolatkiem…
Nie myślmy już o tym…
Pożegnałem się z przyjaciółmi i usiadłem na krześle obok łóżka Belli…
Wpatrywałem się w jej piękną twarz przez kilka godzin, mówiłem do niej aż do momentu w którym przyszedł Liam aby mnie wymienić…
A na odchodne szepnąłem tylko ciche:
-Wiem, że jesteś, więc wróć....

~Perspektywa Belli~
"Wiem, że jesteś, więc wróć...."
A potem...
Ciemność…
Wszędzie tylko ciemność…
Czuje się jakbym była zamknięta w klatce…
Niby wolna ale nie mogę zrobić żadnego ruchu…
Niby wszystko słyszę a nie mogę zrobić nic…
Nic…
Nie mogę powiedzieć im, że jestem z nimi…
A może to i lepiej…
Skoro nie mogę nic zrobić to może nadchodzi mój koniec…
Może moje serce niedługo bić przestanie i połączę się we wiecznym żywocie z moimi rodzicami….
Może…
Może tak byłoby lepiej…
Może nie byłabym zbędnym ciężarem…
Może tak byłoby im lżej…
Może tak, nikogo więcej bym nie skrzywdziła…
Może…
Może dzięki temu świat stałby się lepszy…
Bez tej oziębłej suki…
Cynicznej…
Zimnej…
Po prostu nic nie wartej suki…
Może…
Nie…
Na pewno…
Czyli już nie warto…
Nie chcę walczyć…
Nie mam po co…
Nie mam na co…
Nie mam dla kogo…
Odpuściłam…
Już nie próbowałam walczyć…
Nie chciałam się obudzić…
Nie chciałam żyć…
Nagle poczułam niesamowity ból w klatce piersiowej, w okolicy serca…

~Z perspektywy Liama~
Przyszedłem aby zmienić Nialla i teraz to ja czuwałem nad młodą Malik…
We śnie wydawała się taka spokojna…
Taka delikatna…
Taka bezbronna…
Taka… inna?
Tak…
To chyba najlepsze określenie…
Siedziałem tak zastanawiając się nad tym co teraz będzie miało miejsce w naszym domu…
Istne piekło…
I to tylko dzięki Belli…
Nie wiem dlaczego ale mam przeczucie, że ta dziewczyna nieźle namiesza w naszym życiu i to na gorsze…
Mam przeczucie, że jeżeli spłonęła by w tym pożarze byłoby dla nad lepiej…
Mam wrażenie, że będzie chciała się zemścić na Eleanor i …
Na Danielle…
Nie...
Nie mogę do tego dopuścić…
Nie mogę dopuścić by coś się jej stało…
Spojrzałem z odrazą i wściekłością na niczego nie spodziewającą się Bellę…
Hmmm…
A może by tak…
A po co ona ma żyć?
Jak szybko się pojawiła tak szybko zniknie…
Podniosłem rękę w stronę kroplówek i rurek w celu odłączenia kilku…

~Perspektywa Belli~
Czułam, że się duszę…
Brakowało mi powietrza…
Próbowałam wciągnąć powietrze ale nie mogłam…
Nie mogłam złapać tchu…
Łapczywie próbowałam nabrać się życiodajnego gazu…
Czułam ,że odpływam…
Czułam ,że to już koniec…
Nagle usłyszałam przeciągły pisk jakiejś maszyny…
Przed oczami stanęło mi całe moje życie…
Najpierw cudowne dzieciństwo…
Następnie okres dojrzewania, który mógłby trwać wiecznie, a potem…
Potem zobaczyłam występ Zayna w X-Factor
Jego wyjazd…
Pierwsze uderzenie mnie przez matkę i ojca…
Pierwsze blizny…
Pierwsze upicie się w cztery dupy…
Próba samobójcza…
Elenor i Danielle…
Krótka chwila szczęścia…
Ponowny ból…
I…
I ja…
Widziałam siebie…
Widziałam siebie wyklinającą młodszych i słabszych…
Poniżającą innych…
Szydzącą ze świata i nie bojącą się śmierci osobę…
Wypraną z uczuć realistkę…
Widziałam to wszystko i nagle…
Przed oczami staną mi obraz jakiego nigdy wcześniej nie widziałam…
Widziałam siebie…
Siedzącą samotnie w parku…
Przyglądającą się jesiennym liściom, które spadały z drzew…
Widziałam siebie ale dużo starszą…
-Co to jest?  -  zapytałam się w myślach.
-To Twoja przyszłość Isabello…
Odwróciłam się gwałtownie…
Przede mną stała moja matka…

~*~*~
Heeeeeej :D
Co tam?
^^
Jak w szkole?
;D
Hahahahahah.xD
Podobał się rozdział?
^.^
Mam nadzieję, że tak bo ja jestem z niego wyjątkowo zadowolona ;D
Hahahhaah.xD
Dziiiiiiiiiiiiiwne =.=
xD
Zapraszam do komentowania!!!

poniedziałek, 18 listopada 2013

HEJ :D

NO SIEEEEEEEEEEMA!
:D
Moja, yyyyyyyyyyyyyyyyym...
INTERNETOWA ZNAJOMA!
XD
No...
xD
Ona prowadzi bloga...
JEST SUUUUUUUUUUUUUUPER...♥
Ale....
No jest ale...
NIKT MI GO NIE CHCE KOMENTOWAĆ!!!
-.-
NO!
Znaczy jest grupa osób która czyta i komentuje, ale wieeeeele osób po prostu tego nie robi :/
A ma baaaaardzo dużo wyświetleń...
ZŁE DZIECI!!!
-.-
Nom a więc, chciałabym Wam polecić tego bloga! :D
http://one-direction-vs-siatkowka.blogspot.com/

A!
Jest jeszcze jedna bloggerka która boryka się z tym samym problemem, a oto jej blog...
http://normalnienienormalna69.blogspot.com/

POLECAM!
:D

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział XII

HEJ
!!!
:DDD
No co tam u was?
;D
Mm dla Was kolejny rozdział który dedykuję  Martynie ;D
Miłego czytaniaaaaaaaa!

PS. Tekst może zawierać treści o tematyce brutalnej bądź erotycznej. Zawarte są tu również wulgaryzmy...
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
~*~*~


„ Bo wtedy się wyprowadzę… - Powiedziałam i rzuciłam się biegiem w stronę z której przyszliśmy…”
Biegnąc w stronę samochodu myślałam o tym, że okazałam im swoją słabość…
Byłam o to na siebie zła…
Gdy dobiegłam obejrzałam się dookoła… 
Ani żywej duszy…
Nikt za mną nie biegł…
Poczułam ulgę ale także ukłucie w sercu…
Nie zależy im na mnie…
A czego ty się kretynko spodziewałaś?! Nie znają Cię!!! - Pomyślałam
-.-
Znowu rozejrzałam się dookoła
Na szczęście wiedziałam jak wrócić…
Miałam świetną pamięć i swoją drogą tylko dzięki temu miałam praktycznie same celujące oceny…
Gdy tylko coś przeczytałam, usłyszałam, zobaczyłam czy cokolwiek – to na zawsze zostawało w mojej głowie…
Miało to swoje dobre i złe strony ale zakończmy te dywagacje*
Nie zwlekając ruszyłam w stronę z której przybyliśmy…
Po godzinie byłam już pod moim nowym „domem” jeżeli mogę go tak nazwać…
Weszłam na podwórko, podeszłam do drzwi wejściowych i złapałam za klamkę…
Zamknięte…
-CHOLERA! – Krzyknęłam tak głośno, że pewnie słyszała mnie cała dzielnica.
Jaki ze mnie debil…
Nie pomyślałam o kluczach… -.-
Nagle przypomniało mi się, że mój kolega David (z Bradford) nauczył mnie kiedyś jak otwierać drzwi za pomocą wsuwki do włosów. W myślach podziękowałam znajomemu i wyciągnęłam z włosów  wsuwkę…
Chwilę mocowałam się z zamkiem i…
UDAŁO SIĘ!
Weszłam i zatrzasnęłam drzwi.
Weszłam na górę i skierowałam się do mojego pokoju…
Weszłam do garderoby, wybrałam pidżamę  i skierowałam się w stronę mojej łazienki…

Nalałam do wanny gorącej wody i przejrzałam płyny do płukania…
Po krótkim namyśle wybrałam jagodowy (XD), który uwielbiam, i nalałam go do wanny…
Następnie rozebrałam się, weszłam do wanny…
Zaczęłam rozmyślać…
Zastanawiałam się czy dać Zaynowi drugą szansę…
Boję się, że znowu mnie zrani…
Boje się tego, że on chce tylko się ze mną pogodzić abym nie zniszczyła mu reputacji… Kariery…
Boje się, że ta bajka o rodzicach ty tylko zwykła ściema…
Po prostu się boje…
Ale…
Jeżeli się postara i pokaże mi, że naprawdę mu zależy to może mu wybaczę…
Oczywiście minie bardzo dużo czasu zanim całkowicie mu wybaczę, ale myślę, że jeżeli postara się odzyskać moje zaufanie to ja postaram się mu wybaczyć…
Zanim się spostrzegłam woda w której siedziałam stała się zimna…
Szybko wyszłam, ubrałam się w piżamę i spojrzałam na zegarek…
Dopiero 22…
Postanowiłam pójść do Sali muzycznej.
Gdy byłam już w środku ruszyłam w stronę fortepianu, chciałam coś zagrać…
Ale ja – jak to ja – zawsze musiałam coś zrobić…

~Perspektywa Zayna~
 - Mam prawie 17 lat… Słucham rapu i popu… A urodziny? To mogłeś zapamiętać… Tyle Ci powiem, że w Sierpniu bo dokładna data jest Ci i tak nie potrzebna. Dowiesz się gdy skończę 18 lat…
- Dlaczego wtedy? – zapytał Louis
- Bo wtedy się wyprowadzę… - Powiedziała i rzuciła się biegiem w stronę z której przyszliśmy a ja siedziałem i patrzyłem się na nią jak skamieniały…
Popatrzyłem na moich przyjaciół…
Wszyscy byli w szoku…
Ale to co zrobiła Eleanor momentalnie wszystkich pobudziło…
Wstała, podeszła do mnie i przyłożyła mi z liścia w policzek tak, że spadłem do tyłu z pnia na którym siedziałem…
A potem krzyknęła…
- To wszystko przez Ciebie! To przez Ciebie się taka stała! To przez Ciebie się zmieniła! TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE!!! – Krzyczała a potem dołączyła się do niej zawsze spokojna Danielle:
- To Ty ją do tego doprowadziłeś do cholery! Zadowolony jesteś z siebie Ty pojebany człowieku?! – Krzyknęła
To musiało ją nieźle dotknąć…
Ona nigdy… Powtarzam NIGDY nie przeklinała…
Teraz odezwał się Liam:
- Dziewczyny… Ale o co chodzi…. Kochanie? – spojrzał na Danielle, która podeszła do niego, usiadła mu na kolanach i się rozpłakała…
Tak samo zrobiła Eleanor, tylko, że ona z Lou…
Gdy już się trochę uspokoiły opowiedziały nam jak poznały Bellę…
Opowiedziały o tym jak ona chciała się zabić…
O tym jak się zmieniła…
O tym, że to wszystko przeze mnie…
Nie mogłem w to uwierzyć…
Nie mogłem uwierzyć w to ile zła jej wyrządziłem…
A pomimo tego…
On wciąż się o mnie martwiła…
Ona wciąż mnie kochała…
A na koniec Eleanor dodała:
-Ona nawet nie chciała nam zdradzić Twojego imienia i swojego nazwiska bo nie chciała Ci zaszkodzić…
A ty?
Ty ją zniszczyłeś…
To wszystko Twoja wina – zaszlochała i wtuliła się w tors Louisa.
A ja?
Dopiero teraz tak naprawdę zrozumiałem, że powinienem już wcześniej z nią o tym porozmawiać, i rozpłakałem się jak małe dziecko…
I nagle…
Olśniło mnie…
Rozejrzałem się dookoła i …
- A GDZIE ONA POSZŁA?! – Krzyknąłem
- O matko! A ona przecież nie zna Londynu… Zgubi się… Jak jej się coś stanie to nigdy sobie tego nie wybaczę…
Mówiła Danielle ale ja jej przerwałem:
-Nie martw się… Ona zna drogę – wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni a ja wytłumaczyłem – Isa ma fotograficzną pamięć do wszystkiego… Cokolwiek zobaczy – zapamiętuje… Po drodze zauważyłem również, ze przygląda się drodze więc na pewno ją sobie notowała w pamięci…  Jestem pewien, że jest już w drodze do domu…
~ Z perspektywy Nialla ~
- No to na co czekamy? – powiedziałem jakoś niespokojnie– JEDZIEMY!
Ruszyliśmy do samochodu i pojechaliśmy…
Ale niestety…
Na drodze był wypadek i przez korki w domu byliśmy dopiero po półtorej godzinie.
Gdy byliśmy już na miejscu wszyscy wbiegliśmy na podwórko…
Nigdzie jej nie było…
W domu nie mogło jej być bo nie miała kluczy…
Ale w sumie…
Podszedłem do drzwi i złapałem za klamkę…
Były otwarte…
-Ej! Chodźcie! – Zawołałem resztę 
-Jak ona je otworzyła? – Zapytał z niedowierzaniem Louis – przecież ten zamek jest w 100% antywłamaniowy…  Można go otworzyć tylko kluczem…
Wzruszyłem ramionami…
Usłyszeliśmy jakiś ruch na górze i ruszyliśmy w tamtą stronę.
Nic się nie działo aż
-CHOLERA! – Usłyszeliśmy głośne krzyknięcie i odgłos tłuczonego szkła.
Biegiem rzuciliśmy się w stronę  z której dochodził odgłos – Sali muzycznej…
To co tam zobaczyliśmy było przerażające…
Krew… 
Na środku pokoju w kałuży krwi siedziała przerażona Bella…
Jej ręce były całe pokaleczone…
A w ręku trzymała zakrwawioną białą róże…
A z jej czoła na białą jak śnieg cerę spływała strużka szkarłatnej krwi, która idealnie pasowała do jej czerwonej szminki…
Wglądała jak anioł…
Anioł śmierci…
Na myśl przywiodła mi się myśl, że nie przez przypadek nadano jej imię Bella**…
Była taka piękna…
Ale Niall!
STOP!
Nie mogłeś się w  niej zakochać!!!
Nie!!!
Znasz ją dopiero niecały dzień…
To zwykłe zauroczenie…
Szybko się otrząsnąłem i bod biegłem w jej stronę…
Szybko wziąłem ją na ręce i biegiem ruszyłem w stronę mini busa…
Po drodze zdążyłem jeszcze krzyknąć przyjaciołom:
 - NIE STÓJCIE TAK!!! Posprzątajcie to! A Zayn i dziewczyny idą za mną do samochodu! Chłopaki!  Jedziemy do szpitala bo ona się tu zaraz wykrwawi!
Zaraz usłyszałem tylko krzyki potwierdzenia a obok mnie stały dziewczyny i Zayn
- Ty! – wskazałem na niego – Za kółko! – on tylko przytaknął. Dziewczyny władowały się do drugiego rzędu a ja z Bellą do trzeciego…
Dopiero teraz na nią spojrzałem…
Przyglądała mi się milcząc…
Nagle jej powieki zaczęły opadać a ja mówić:
-Nie wolno Ci zasnąć! Nie zamykaj oczu…
Słyszysz mnie! Jesteś silną dziewczyną… Nie zamykaj oczu…
Proszę…
Gadałem do niej gdy usłyszałem:
- Jesteśmy na miejscu!
Szybko wyskoczyłem z samochodu i ruszyłem w stronę szpitala…
Wbiegłem do niego jak burza i krzyknąłem
-Lekarza! – momentalnie przy mnie znalazło się kilka pielęgniarek, które kazały mi iść za nimi…
Doszliśmy do sali, gdzie kazali mi ją zostawić i wyjść…
Przy mnie znalazła się reszta…
Razem niecierpliwie czekaliśmy na jakąkolwiek wieść…
Po niecałej godzinie dołączyli się do nas cała reszta a zaraz po nich wyszedł do nas lekarz…
~*~*~
*Dywagacja – odejście od tematu xD
**Bella po włosku znaczy piękna *_*
XDD
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ;D
AHA!
W komach możecie prosić o dedyki ;D
Pierwszy dedyk będzie do rozdziału kolejnego a drugi dostanie osoba która:
+ Napiszcie z kim i jaki chcielibyście imagin ;D
Pierwszej osobie która do mi pomysł i napisze że  chce aby to był, np.
smutny ze szczęśliwym zakończeniem z Lou i np. że poznają się na imprezie
Kto będzie pierwszy taki napisze imagin i tej osobie go zadedykuję xD 
Paaaaaaaa :*

wtorek, 12 listopada 2013

Dziękuję Wam!!! ♥

Polska - 1170
Stany Zjednoczone - 127
Rosja - 93
Niemcy - 7
Ukraina - 4
Wielka Brytania - 3
Serbia - 3
Norwegia - 1
Razem - 1497
CZYLI PRAWIE 1500
Dziękuję Wam za te wyświetlenia!!!
Kocham Was!!!
;_;
Dziękuję, że czytacie moja marne wypociny!!!
To dla mnie bardzo wiele znaczy!!!

Rozdział XI

HEEEJĄŁ!!!
:DDD
Co tam?
^^
Jak w szkole? xD
Dużo macie kos? ^.-
Num...
Ja zapraszam na kolejny rozdział który dedykuję anonimowi: Olce *_*
oraz dedykuję go Kamie^^
Nummm...xD
MIŁEGO CZYTANIA !!! ;]
PS. Tekst może zawierać treści o tematyce brutalnej bądź erotycznej. Zawarte są tu również wulgaryzmy...
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
~*~*~


 „Przede mną stały dziewczyny, które myślałam, że nigdy więcej nie spotkam..
Dziewczyny, które powstrzymały mnie przed samobójstwem
Danielle Peazer i Eleanor Calder…”
Danielle przywitała się czule z Liamem a Eleanor z Louisem…
Nie mogłam uwierzyć, że znowu się spotkałyśmy…
To było takie piękne…
Ale bałam się…
Bałam się, że one mnie nie pamiętają…

Tym razem odezwał się Malik.
- Bella to są – bezczelnie mu przerwałam:
- My się znamy – powiedziałam a wszystkie pary oczu zostały skierowane na mnie pytającym wzrokiem.
Nawet dziewczyny…
Teraz byłam pewna, że mnie nie pamiętają…
Popatrzyłam na moje byłe przyjaciółki.
Były zakłopotane i speszone…
To dobrze…
Obiecały, że nie zapomną…
Ja też obiecałam i się z obietnicy wywiązałam…
A one?
Zapomniały…
No to im przypomnę!
- Co dziewczyny? Nie pamiętacie mnie? – powiedziałam z kpiną w głosie… W moje słowa władowywałam jak najwięcej jadu… - Obiecałyście coś innego –kontynuowałam – Obiecałyście, że nie zapomnicie… A mi się obietnic nie łamie… A więc zapomniałyście… Hmmm… To wam przypomnę. Pamiętacie jak jakieś dwa lata temu byłyście na wakacjach w Bradford? Poznałyście tam pewną dziewczynę… Nazywała się Isa… Isabella… Miała ona jasną jak śnieg cerę, blond włosy i ciemne jak noc oczy… Wiecie kim jestem? Właśnie nią!!! Teraz już mnie pamiętacie? – zakończyłam swój monolog sarkastycznym głosem…
Dziewczyny stały patrzyły się na mnie oczami jak pięciozłotówki…
W końcu Elka wydusiła:
-I…i…isa? – zapytała drżącym głosem a ja odpowiedziałam:
- We własnej osobie.
Dziewczyny rzuciły się mi na szyję i zaczęły płakać.
A ja?
Odepchnęłam je i powiedziałam chłodnym jak lód,  sarkastycznym głosem:
- Fajnie, że o mnie pamiętałyście…
- Bo pamiętałyśmy… Nigdy o Tobie nie zapomniałyśmy… Po prostu strasznie się zmieniłaś. – Powiedziała Danielle
- Przefarbowałaś włosy i malujesz się i to mocno, a zarzekałaś się, że nie będziesz tego robić…  Masz kolczyk w wardze… - przerwała jej Eleanor
- To jak… zgoda? Wybaczysz nam? – zapytały 
Ja nic nie powiedziałam…
Zaczęłam się zastanawiać…
Miały prawo mnie nie rozpoznać a jak opowiedziałam im to zdarzenie na plaży to od razu mnie sobie przypomniały…
Nie mam im nic za złe… I powiedziałam:
-Nie – dziewczyny momentalnie posmutniały i zalały się gorzkimi łzami a ja dodałam:
- Nie mam wam co wybaczać – dziewczyny rzuciły się na mnie, a gdy się oderwały Eleanor powiedziała:
- I nie masz aparatu na zęby - (tak miałam aparat i dalej mam) 
- A skąd wiesz, że nie mam aparatu?
- A MASZ?! – Krzyknęli wszyscy na raz. Nawet mój brat był zaskoczony a ja odpowiedziałam szorstko:
- Mam… Ale nie mam wam za złe, że nie zauważyliście… Żeby go zauważyć musiałabym się szczerze uśmiechnąć a ja jakoś od trzech lat się tak nie uśmiechnęłam…
Zaśmiałam się gorzko a oni patrzyli na mnie jak na ducha…. W końcu odezwał się Louis:
- Jak można się nie uśmiechać… Ja bym dnia nie wytrzymał. Jak to możliwe?
- Wystarczy nie mieć powodu do śmiechu ale mieć do smutku- odpowiedziałam i ruszyłam w stronę ogniska…
Chwile tak jeszcze stali zastanawiając się nad moimi słowami.
Pierwszy ogarną się Harry i ruszył za mną w stronę ogniska.
Reszta ruszyła za  nim.
Na początku panowała niezręczna cisza, której nienawidzę i dlatego też chciałam ją przerwać…
Zauważyłam, że Niall trzyma gitarę…
I już miałam się odezwać kiedy przypomniało mi się, że się nie przedstawili, a ja nie mam zamiaru dawać im tej satysfakcji, że niby ich znam i powiedziałam:
- Ej! Ty! Farbowana blondynka! – Niall spojrzał na mnie wkurzonym wzrokiem i mi przerwał:
- Nie mów tak na mnie! Znasz moje imię - to go używaj!
A ja już nieźle wkurwiona tym, że nie mają za grosz kultury krzyknęłam: 
- No właśnie, że nie znam!
Chłopcy spojrzeli na mnie a potem na siebie i zrobili face palma w tym samym momencie. 
- Zapomnieliśmy się przedstawić - Powiedział Liam a dziewczyny wybuchły śmiechem a ja patrzyłam tylko na nich z politowaniem.
W tym momencie wszyscy jak jeden mąż stanęli przede mną, więc ja też podniosłam dupę z pnia na którym siedziałam. Pierwszy odezwał się Liam:
- Wybacz nasze roztrzepanie, ale z tego wszystkiego zapomnieliśmy Ci się przedstawić… Nazywam się Liam Payne – po nim odezwał się mop:
- Ja nazywam się Harry Styles
- Louis Tomlinson
- Niall Horan – przedstawili się wszyscy i usiedli a ja razem z ni mi  i odezwałam się ponownie:
- A więc… Yyyy Niall? Może coś zagrasz?
On tylko lekko pokiwał głową i się uśmiechną. Wziął gitarę do rąk i zaczął grać. 
Włącz to (summer love)
Grał przeróżne piosenki i wolne i szybkie, smutne i wesołe a reszta śpiewała zrazem z nim…
Pisząc reszta nie mam na myśli siebie…
Swoją drogą świetnie gra na gitarze i do tego pięknie śpiewa i do tego jest taki cudowny i te ooczyyy…
STOP!
O czym ja myślę?
Ja mam go nienawidzić!
Moje rozmyślania przerwała Danielle:
- Isa…
- Bella… przerwałam jej - wole Bella…
- Ok… A więc Bella… Dlaczego nie śpiewasz z nami ?
Wzrok wszystkich obecnych skierował się na mnie.
A ja?
Już miałam coś odpowiedzieć ale uprzedził mnie Zayn, wybuchając gromkim śmiechem, a pomiędzy jego atakami wykrztusił:
-ONA? Hahahah! Ona przecież nie umie śpiewać! Hahahaha! – Normalnie już płakał ze śmiechu…
A co zrobiła reszta?
Śmiała się razem z nim!
Ale Eleanor i Danielle się nie śmiały…
Perrie ku mojemu zdziwieniu również…
One tylko siedziały i próbowały opanować resztę…
A ja?
Byłam cała czerwona ze złości.
Próbowałam się opanować ale to nic nie dało…
- Z CZEGO SIĘ ŚMIEJECIE?! – krzyknęłam 
Nastała grobowa cisza a wszyscy patrzyli się na mnie z przerażeniem a ja wrzeszczałam dalej:
-No! Z czego?! W życiu nie słyszeliście jak śpiewam!!! Nie widzę więc powodu do śmiechu! A co do Ciebie Malik…-zwróciłam się do zszokowanego brata- Kiedy ostatnio słyszałeś jak śpiewam? Jak miałam 10 lat?! Więc nie wiesz jak teraz śpiewam! Nie wiesz o mnie nic!!!
-Jak nic?! – Teraz to on mi przerwał – Jak nic?! Wiem o Tobie praktyczni wszystko!!! – krzyczał
Ja odpowiedziałam mu z wymuszonym uśmiechem:
-Taaaak? To powiedz ile mam lat? Jakiej muzyki słucham? Kiedy mam urodziny?
Malik przez chwilę się zastanawiał ale odpowiedział:
-Masz prawie 15 lat. Słuchasz popu. Urodziny masz 19 października.
Nie wytrzymałam…
Miałam nadzieję, że dobrze odpowie chociaż na pytanie; kiedy mam urodziny…
No ale jak to mówią nadzieja matką głupich…
Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza…
Łza, która spłynęła po moim policzku po raz pierwszy od bardzo dawna…
Odpowiedziałam mu cichym, pełnym bólu głosem:
- Mam prawie 17 lat… Słucham rapu i popu… A urodziny? To mogłeś zapamiętać… Tyle Ci powiem, że w Sierpniu bo dokładna data jest Ci i tak nie potrzebna. Dowiesz się gdy skończę 18 lat…
- Dlaczego wtedy? – zapytał cicho Louis
- Bo wtedy się wyprowadzę… - Powiedziałam i rzuciłam się biegiem w stronę z której przyszliśmy…

~*~*~
Jak teraz czytam ten rozdział to mi się śmiać chce bo jest trochę beznadziejny ale nie che mi się pisać czegoś innego xD
Nuuum.
Piszcie jak Wam się podobał :33
I MAM DO WAS PROŚBĘ!!!
Bo ja uczęszczam na zajęcia wokalne i za tydzień trza zaśpiewać solówki...
Może znacie jakieś piękne polskie lub angielskie piosenki na niski lub taki średni głos... xD
Byłabym Wam bardzo wdzięczna ;D


A...
I jeszcze jedno...
CHCIAŁABYM WAM SERDECZNIE PODZIĘKOWAĆ ZA 
1500 
ODWIEDZIN 
MOJEGO 
BLOOOOGAAA!!!
Kocham Was i dziękuję Wam ♥
To dla mnie bardzo wiele znaczy ^^
I ♥ YOU

piątek, 8 listopada 2013

2. Liam

HEJ!
:D
Teraz mam dla Was coś meeeega :DDD
XD
Napisałam to opowiadanie na konkurs jakieś dwa dni temu :333
Miłego czytania!!!
To opowiadanie dedykuje wszystkim moim czytelniczkom!
Kocham was!!!


Ps. Imagin pisany do piosenki „Moments”
~*~*~


Włączcie to a gdy się skończy to puśćcie jeszcze raz :3
Nuta ♥

Patrzył na nią przez szybę w drzwiach nie dowierzając temu co się dzieje…
-Kiedy to się stanie – zapytał lekarza
-Dzisiaj w nocy – odpowiedział lekarz smutnym głosem…
-Czy…. Czy mogę zabrać ją ze szpitala… Nie chcę aby stało się to tu…
- Oczywiście… Jej i tak już nic nie pomoże… Natomiast – podał mu pudełko – kiedy się zacznie proszę podać jej pięć tabletek… Oszczędzimy jej bólu…
-Dziękuję – wyszeptał i ruszył w stronę ukochanej…
Leżała tam… blada…
 Praktycznie bez życia…
Pomimo tego, była jak zwykle – piękna…
Spojrzeli sobie głęboko w oczy…
Jakby reszta świata nie istniała…
A może właśnie tak było?
Może trwali by tak do końca, ale przeszkodził im w tym głos lekarza
- Czas ucieka… A Pani nie ma go zbyt wiele…
To zdanie wyrwało ich z tego dziwnego transu…
-Kochanie… Zabieram Cię z tond…
-Gdzie?  -zapytała zdziwiona
- Do nas… W nasze miejsce.
Godzinę później siedzieli już na kocu pod starym rozłożystym drzewem i patrzyli sobie głęboko w oczy z taką czułością jaką darzą się tylko Ci, którzy kochają, jednocześnie cierpiąc…
-To nie może być prawda… To nie może być koniec… Ja… Na pewno da się coś jeszcze zrobić! – powiedział chłopak
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwionym, lecz pełnym czułości spojrzeniem i powiedziała najdelikatniej jak się da, chociaż nie musiała się już o to starać…
- Kochanie… To już koniec… Musisz się z tym pogodzić… Musisz żyć dalej…
Jej głos był taki słaby, taki cichy…
A ona…
Ona taka krucha…
Liam spojrzał w jej czekoladowe oczy i zatopił się w tym spojrzeniu pełnym miłości, ale też bólu…
Nie mógł, a może nie chciał, w to uwierzyć…
Uwierzyć w to, że jutro już jej nie będzie…
Nie mógł uwierzyć w to,  że odejdzie…
-Liam… Ja czuję…  Ja wiem… To nadejdzie już niedługo... Mamy niedużo czasu.
W tedy zrozumiał, że te ostatnie wspólne minuty musi jak najlepiej wykorzystać…
-Kochanie – rzekł – chcę abyś wiedziała, że byłaś, że jesteś i zawsze będziesz najważniejszą osobą w moim życiu. Nigdy nie kochałem i nie pokocham nikogo tak mocno jak Ciebie. Byłaś moją opoką… Jesteś  moim sercem… Całym moim życiem…  Gdy zawsze miałem dość życia… Gdy zawsze chciałem to zakończyć… Myślałem o Tobie… Wtedy zawsze myślałem o Tobie i moje życie od nowa nabierało sensu… Bo to ty jesteś powodem dla którego żyłem i nadal żyję… Ale nie wiem. Naprawdę nie wiem jak będzie dalej…  Jak to się wszystko potoczy…
-Nie mów tak – wyszeptała wzruszona – nawet tak nie myśl… Dasz sobie radę… Znajdziesz inną, lepszą dziewczynę…
-Ale ja nie chcę innej, ja chcę Ciebie… Ja nie chcę lepszej bo takiej nie ma… Jesteś dla mnie idealna…
-Nieprawda… Znajdziesz kogoś lepszego… Zobaczysz… Tylko nie zasłaniaj się na miłość… Jeżeli się kiedyś zakochasz to daj sobie szansę… Proszę…
- Czy ty nie rozumiesz? – zapytał – To ty jesteś moim sercem… A czy można żyć bez niego? To ty jesteś moją miłością i zawszę nią będziesz… Na zawsze pozostaniesz tą jedyną…
Dziewczyna uśmiechnęła się czule do chłopaka…
- Dziękuję – wyszeptała wzruszona
- Za co? –zapytał zdziwiony
- Za to, że mi zaufałeś… Pokochałeś… Za to, że nie opuściłeś jak dowiedziałeś się o chorobie… Za to, że przez ten czas zawsze byłeś…  I przede wszystkim za miłość… Miłość o jakiej nigdy nawet nie marzyłam…  Za ten najpiękniejszy dar…
Teraz po policzkach obojga kochanków spływała słona ciecz, której gorąco było nienaturalne… Były to łzy bólu, rozpaczy, bezradności…
Oboje wiedzieli, że zostało im bardzo mało czasu i że już nic nie mogą na to poradzić…
On obwiniał się za to, że za mało się starał…
Za to, że poddał się i nie szukał nowych rozwiązań…
Ona- za to, że on przez nią cierpi…
Za to, że tak zwlekała z pójściem do lekarza…
Każde z nich patrzyło na drugie z poczuciem winy…
- Ja również Ci dziękuję… Za miłość, za Twój uśmiech, którym rozjaśniałaś każdy mój dzień… Za to, że w złych chwilach… Po prostu byłaś – pocałował ją delikatnie w usta, bojąc się, że może jej coś zrobić..
Dla niego była jak laleczka z porcelany…
Piękna…
Krucha…
Delikatna…
Idealna…
Jedyna w swoim rodzaju…
Spojrzał na nią i nie wiedział co powiedzieć…
Zaczął więc nucić jedną z jej ulubionych piosenek…

„Opuszki twych palców na mojej skórze,
Drzewka palm kołyszące się na wietrze,
Obrazy...
Ty śpiewający mi hiszpańskie kołysanki,
Najsłodszy smutek w twoich oczach...
Mądra sztuczka.

Cóż, ja nigdy nie chciałabym widzieć cię smutnego,
Myślałam, że pragniesz dla mnie tego samego.

Do widzenia, mój niedoszły ukochany,
Do widzenia, pozbawiony nadziei śnie...
Staram się o tobie nie myśleć.
Czy nie mógłbyś po prostu pozwolić mi...być?

Tyle czasu, moja nieszczęśliwa miłości,
Moje plecy są dla ciebie murem.
Powinnam była wiedzieć, że przyniesiesz mi ból serca.
Niedoszli ukochani zawsze tak robią.

Szliśmy wzdłuż zatłoczonej ulicy.
Ująłeś moją dłoń i zatańczyłeś ze mną.
W cieniu...
I wtedy odszedłeś, całując me usta.
Powiedziałeś, że nigdy nie byłbyś w stanie zapomnieć tych obrazów.

Cóż, ja nigdy nie chciałabym widzieć cię smutnego.
Myślałam, że pragniesz dla mnie tego samego.

Do widzenia, mój niedoszły ukochany,
Do widzenia, pozbawiony nadziei śnie...
Staram się o tobie nie myśleć.
Czy nie mógłbyś po prostu pozwolić mi...być?

Tyle czasu, moja nieszczęśliwa miłości,
Moje plecy są dla ciebie murem.
Powinnam była wiedzieć, że przyniesiesz mi ból serca.
Niedoszli ukochani zawsze tak robią.

Nie mogę iść nad ocean,
Nie mogę jeździć nocą po ulicach,
Nie mogę zbudzić się rankiem
bez ciebie w moich myślach.

Więc Ty odszedłeś a ja jestem udręczona
I założę się, że z tobą wszystko w porządku.
Czy to ja sprawiam, że tak łatwo jest po prostu przyjść i odejść z mojego życia?

Do widzenia, mój niedoszły ukochany,
Do widzenia, pozbawiony nadziei śnie...
Staram się o tobie nie myśleć.
Czy nie mógłbyś po prostu pozwolić mi...być?

Tyle czasu, moja nieszczęśliwa miłości,
Moje plecy są dla ciebie murem.
Powinnam była wiedzieć, że przyniesiesz mi ból serca.
Niedoszli ukochani zawsze tak robią.”*

Dziewczyna nie hamowała już łez, które strumieniami spływały po jej bladej twarzy.
Chłopak nie mógł pojąc tego, że tak dobra osoba odchodzi…
Ona…
Jego anioł…
Jutro już jej nie będzie.
Jej oczy zaczynały gasnąć, jak gasną najpiękniejsze gwiazdy…
Chłopak zebrał się w sobie i powiedział:
-Pozwoliłaś mi dotknąć skrawka nieba…
Dlaczego skrawka nieba?
Bo ono, jak nasza miłość, jest piękne, bezgraniczne, wieczne…
Dałaś mi szczęście za które Ci dziękuję…
Dałaś mi nadzieję na lepsze jutro i wiarę w ludzi…
Dałaś mi siebie
I za to….
Za to wszystko – dziękuję Ci…
-Liam – wyszeptała – słuchaj uważnie bo to już koniec…
Proszę Cię jeszcze raz…
Gdy odejdę…
Nie załamuj się…
Żyj pełnią życia…
Proszę
- Postaram się… Obiecuję…– wyszeptał
-Dziękuję. Wiesz co, Liam? Życie jest ulotnym ciągiem krótkich chwil i niepewności... Boimy się coś zrobić, a kiedy chcemy to jest już za późno… Pozornie w naszym życiu powinna przeważać radość, miłość, beztroska, a tak naprawdę to zewsząd otacza nas żal, smutek, śmierć…  Według mnie każdy, wierzący i niewierzący, powinien uświadomić sobie, że ten moment może nadejść w każdej chwili. Myślę, że im prędzej przyzwyczaimy się do tej myśli tym łatwiej będzie nam gdy staniemy przed obliczem tej niemiłosiernej mocy… Ja dziś jestem spokojna… Nie boje się śmierci, bo wiem, że i tak przyjdzie a wole ją przyjąć ze spokojem niż ostatnie momenty mojego życia poświęcać rozpaczy… Boje się czegoś zupełnie innego…
- Czego? – chłopak spojrzał na nią przerażonym wzrokiem
-Boje się tego, że za kilka lat… Gdy mnie już nie będzie a ty ułożysz sobie życie na nowo… Że w tedy zostanę dla Ciebie tylko wspomnieniem… Że pozostanę tylko jakąś nieważna chwilą w Twoim życiu… Boję się tego, że jak młodość… Przeminę w twoim umyśle… Będę… Ale w końcu zniknę… Jak niepotrzebny ból…
-Nigdy więcej  tak nie myśl! Nigdy o Tobie nie zapomnę!  Będę myślał o Tobie cały czas… A gdy zasnę… Będę śnił… Będę marzył o Tobie… Twoim uroczym uśmiechu… O pięknej Destiny, która pomimo swego młodego wieku odmieniła życie wielu ludzi… Będę marzył o Tobie…
- Liam… To tylko puste słowa, które przemijają z wiatrem…
- Nie – zaprzeczył  - nie te… Te słowa, tak samo jak ty, na zawsze pozostaną… Zostały wyryte w moim sercu… Tak jak wspomnienie o Tobie – niezniszczalne  i wieczne…
Tak bardzo chciałbym zatrzymać czas… Tak bardzo chciałbym aby ten dzień, aby ta chwila trwała wiecznie… Gdybym mógł, oddałbym Ci me życie, ale nie mogę… Jestem taki bezsilny… Nie mogę pomóc Ci w żaden sposób… Mogę tylko patrzeć jak cierpisz i… mogę Cię kochać… Tylko to mi na tę chwilę pozostało...
- Wszystko ma swój kres i swój początek… Jedni umierają aby drudzy mogli żyć… Starsi odstępują miejsca tym młodym… Wierzę, że każdy ma jakąś misję… Jakąś powinność na Ziemi, którą musi wypełnić aby zaznać spokoju… Skoro mój kres już nadchodzi, to znaczy chyba, że wypełniłam swoją misję… Zawsze starałam się żyć jakby każdy dzień był moim ostatnim, ale nigdy nie wiedziałam, że ten ostatni dzień nadejdzie tak szybko… Nigdy nie myślałam, że opuszczę ten świat mając zaledwie dwadzieścia lat, ale jak widać Bóg miał wobec mnie właśnie takie plany… Nie da się odmienić przeznaczenia… Niektórzy mówią, że sami piszemy sobie scenariusz jednak ja myślę, że to Bóg ma co do nas już wyraźny plan…
Nastała błoga cisza…
-Liam – wyszeptała
On spojrzał na nią..
- To już koniec… Nadchodzi mój kres – wyszeptała
Chłopak sięgną do kieszeni i wyciągną tabletki… Podał jej pięć i powiedział:
-Połknij… Uśmierzą Twój ból… - uśmiechną się słabo
Dziewczyna zażyła lekarstwo
- Nigdy nie marzyłam o piękniejszej śmierci …  Umieram wiedząc, że byłam kochana…
Po policzkach spływały rzewne łzy
Dziewczyna widząc, że jej ukochany chce protestować powiedziała
-Taka jest kolej rzeczy Liam… Wszystko przemija… Wszystko ma swój początek i ma swój kres… Ja zawsze będę z Tobą… Będę nad Tobą czuwała, opiekowała się… A Ty nie poddawaj się i żyj za nas dwoje. Spotkamy się w niebie… Ale mam jeszcze jedną prośbę… Pocałuj mnie…
Jak sobie zażyczyła tak się też stało…
Chłopak złożył czuły pocałunek na ustach swojej dziewczyny.
Gdy oderwali się od siebie spojrzał w jej oczy…
W tym samym momencie wyszeptali pełne prawdy, miłości i goryczy słowa „Kocham Cię”…
Jej powieki opadały powoli, aby w końcu zamknąć się i już nigdy więcej nie otworzyć…
Zawył wiatr, który zabrał jej dusze ze sobą do nieba…
W jednej sekundzie Liam stracił najważniejszą osobę w swoim życiu…
A ona?
Stoi tam w górze i wpatruje się w ukochanego…
Czuwa…
Opiekuje się…
Kocha…
Młody chłopak spojrzał w niebo i uśmiechną się przez łzy…
Wiedział, że osoba, którą kocha jest teraz w lepszym świecie w którym nie ma trosk, problemów, biedy, śmierci, nienawiści…
Wiedział, że jest w lepszym miejscu…
~*~*~
40 lat później…
Czym jest życie?
Ciągiem zdarzeń i wspomnień, które wywierają na nas większy lub mniejszy wpływ…
A może tak samo jak strach – jest zwykłą iluzją…
Życie jest po prostu ciągiem chwil, a w każdej kryje się coś wyjątkowego…
Odkąd Destiny odeszła mój świat zmienił się diametralnie…
Od tego dnia minęło już ponad 40 lat i to ja jestem u progu śmierci…

„Odkąd Moja Destiny odeszła nic nie jest już takie samo…
Te same widoki…
Są inne…
Te same słowa…
Są inne…
Wszystko…
Wszystko jest inne…
Wszystko oprócz mojej miłości do niej…
Bo Moja miłość do niej jest wieczna…
Nie przemija z wiatrem…
Nie ulega zniszczeniu…
Nie obnosi się dumą,
Ale i wytrwa w dniu srogim…
Prawdziwa miłość nie umiera,
Nie zapomina…
Prawdziwa miłość, nigdy nie jest stabilna…
Nie wyrzeka się siebie,
Nie udaje, że nic nie wie…
Prawdziwa miłość po prostu jest…
Szanuje…
Pamięta…
Miłuje…
Prawdziwa miłość to ta jedna, ta jedyna…
A wraz ze swoją śmiercią
Śmierć lubego rozpoczyna…
Może nie fizyczną,
 Ale obumiera serce w swej prostocie…
Niszczy swoją część o nazwie …
Nazwie Twojej…
Twojego imienia co szatana poniewiera…
A chociaż by wszystkie siły;
Zła,
Dobra,
Śmierci
I życia
Zjednoczyły się w sobie i zakończyły możliwość bycia mojej miłości…
To ona by żyła w swej dobrotliwości…
Bo uczucie to takie piękne,
Cudowne;
Nie może być zniszczone,
Od tak!
Tak dosłownie…
Dobrowolnie…
Nie,
Bo to grzechem jest miłość zabijać,
Bo miłość to cnota co życie Twe umila.
A śmierć kochanej Ci osoby, jest jak uczucie..
Stu noży…
Wbijających Ci się w ciało
Z siłą jakiej mało…
Bo miłość to nie są zwykłe słowa na wiatr rzucone a później zapomniane…
Po prostu znieważone…
Prawdziwa miłość nigdy się nie kończy…
Chociaż oczy zgasną
jej płomień będzie się żarzył w sercu twoim,
Może już martwym?
Ale będzie się tliła ta namiastka nadziei, miłości…
Tej pięknej nadziei…
Nadziei na spotkanie…
Tam!
Tam na górze w Ojca Świętego bramie…
Tak…
To jest miłość…
Może i ma wzloty i upadki…
Może  i ma chwile złości…
Chwile zwątpienia…
Ale mimo wszystko…
Miłość…
Miłość nigdy nie umiera…
A ja?
Gdy stoję już u śmierci progów…
Nie boje się…
Nie boję się,
 Tak samo jak nie bała się ona…
Bo ona nauczyła mnie tej odwagi…
To dzięki niej patrzę dzisiaj w oczy śmierci nie ze łzami,
Ale  z radością i dumą
Bo się wywiązałem
Z obietnicy przy śmierci Destiny danej…
Oraz, dlatego że wypełniłem zadanie
Dane mi tam z góry
Przy mym poczęciu,
Przy mych narodzinach…
Bo ja…
Ja od lat wielu wierzę…
Że prawdziwe życie się dopiero w niebie rozpoczyna…
Tam nie ma trosk…
Nie ma bólu..
Nie ma rozpaczy…
Nie ma trudów…
Ale jest coś za co oddałbym wszystko…
Za co mógłbym trafić w otchłań nieczystą…
W ręce szatana…
Na wojnę najprawdziwszą…
Tym czymś jest Destiny…
Moja Destiony…
Moja miłość…
Moje serce…
Moje serce co zaraz bić przestanie…
Jej wyznaje miłość…
A ona?
Jest wzruszona…
Wzruszona tym co czytacie…
Bo wiem, że siedzi obok…
A ja?
Widzę…
Widzę jej łzy i sam płacze…
Ale jest to szczęście…
Ciche szczęścia łkanie,
Bo skoro widzę zmarłych
To moja noga,
Jako żywą,
Długo tu już nie postanie…
Za kilka minut…
A może za sekund paręnaście?
Moje…
Moje serce…
Na zawsze już zgaśnie…
To mój ostatni wiersz…
To Moje ostatnie słowa…
Tak…
To jest ma ostatnia wola
Aby z mą ukochaną…
Swe serca,
Dusze
I losy
Połączyć już na zawsze…
Połączyć po wsze czasy”***
Droga Rosie!
Jeżeli czytasz ten list, to mnie już nie ma na ziemi…
Ale nie oznacza to, że Cię nie widzę…
Właśnie stoję obok Ciebie z moją ukochaną o której Ci tyle opowiadałem , którą, ku mej radości, raczyłaś nazywać swoją matką…
Co do danej kiedyś mojej miłości obietnicy…
Pamiętasz ją?
Obiecałem jej, że postaram się żyć…
Żyć jak najlepiej…
Na początku było to niemożliwe…
Nie pojawiałem się na próbach…
Koncertach…
Wywiadach…
Spotkaniach z fanami…
Żyłem mając martwe serce…
Całymi dniami piłem…
Upijałem się do nieprzytomności.
Ten okres trwał rok…
Staczałem się, aż pewnego razu Twój wujek Louis przyszedł do mnie i siłą zaciągną mnie na spotkanie…
Okazało się, że jedziemy do domu dziecka…
Ten dzień tak naprawdę zadecydował o moim dalszym życiu…
Kiedy zobaczyłem te dzieci poczułem smutek…
Chłopcy podeszli i zaczęli się z nimi bawić…
Ja też miałem taki zamiar ale w tym momencie zobaczyłem Ciebie…
Siedziałaś skulona w koncie…
Płakałaś…
Nie mogłem znieść tego widoku…
Sam nie wiem dlaczego…
Podszedłem do Ciebie i zapytałem dlaczego płaczesz
A ty?
Byłaś takim mądrym dzieckiem:
-Bo moi rodzice odeszli… Odeszli do nieba… Oni już nie wrócą prawda? - zapytałaś
- Niestety kochanie… Ale taka jest kolej rzeczy… Wszystko ma swój kres i swój początek… Jedni umierają aby drudzy mogli żyć… Starsi odstępują miejsca tym młodym… Powinniśmy wierzyć, że każdy ma jakąś misję… Jakąś powinność na Ziemi, którą musi wypełnić aby zaznać spokoju – zacytowałem słowa  mojej zmarłej ukochanej - … Skoro twoja mamusia odeszła, to znaczy chyba, że Bozia potrzebowała jej tam w niebie… A teraz jest aniołkiem i patrzy na ciebie z góry… I …jest smutna? Wiesz dlaczego?
Dziewczynka pokiwała głową przeczącą
-Bo płaczesz a Twoja mamusia nie chce abyś była smutna… To jak… Uśmiechniesz się?
W tedy na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech…
Wtedy spojrzałem w jej oczy i wiedziałem…
Po prostu wiedziałem, że nie mogę jej opuścić…
Od tamtego dnia…
Zmieniłem się…
Przestałem pić a zacząłem chodzić na próby i robić to co powinienem…
Chłopcy wybaczyli mi to jak przez ten czas się zachowywałem…
Oni też ciężko przeżyli śmierć Destiny…
Przecież była ich przyjaciółką…
Cieszyłem się, że mimo wszystko mi wybaczyli…
Ale od tegoż dnia zacząłem codziennie chodzić do tego domu dziecka…
Po pół roku codziennych odwiedzin postanowiłem zaadoptować Rosie…
Bo właśnie tak miała na imię owa dziewczynka…
Nie miałem z tym większych problemów…
A Rosie?
Ucieszyła się, że ją z tam tond  zabieram…
Bardzo zaprzyjaźniliśmy się przez ten czas…
A ja?
Pokochałem ją i traktowałem jak rodzoną córkę…
Tak…
To byłaś Ty i chociaż tę historię opowiadałem Ci już miliony razy to chciałem Ci ją opowiedzieć ten już jeden, ostatni raz…
Ten jeden ostatni raz opowiedzieć Ci o tych dwóch kobietach, które pokochałem najmocniej na świecie…
O tych dwóch miłościach mego życia…
O Destiny i Rosie…
Mam nadzieję, że będziesz miała ze swoich dzieci taką pociechę jaką ja miałem z Ciebie…
Na koniec…
Mam dla ciebie mały prezent…
Tę piosenkę napisałem po śmierci mej miłości…
Nikt oprócz mnie jej nie widział…
Uznałem, że to zbyt prywatne…
Chciałbym abyś zapoznała się z jej treścią…
Może kiedyś opowiesz tę historię swoim dzieciom?
Może zaśpiewasz im naszą piosenkę?
Piosenkę moją i Destiny…
Może kiedyś  przeczytasz im mój list do Ciebie?
Nie wiem…
Naprawdę nie wiem…
Ale wiem na pewno, że Cię kocham…
Zawsze i na zawsze…
Tak jak Twoją przyszywana matkę…
Dziękuję Ci za to, że ponownie nadałaś mojemu życiu barw…
Mam nadzieję, że ktoś kiedyś pokocha Cię tak mocno jak ja pokochałem ją…
I...
Ta piosenka nie jest kolejna głupią paplaniną o nieprawdziwej miłości..
To świadectwo PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI...

„Zatrzaśnij drzwi
Zgaś światło
Pragnę być z Tobą
Pragnę czuć Twoją miłość
Pragnę leżeć obok Ciebie
Nie potrafię tego ukrywać, nawet gdy się staram
Serce bije mocniej
Czas mi ucieka
Drżące dłonie dotykają skórę
To staje się coraz trudniejsze
I sprawia, że łzy spływają po mojej twarzy
Gdybyśmy tylko mogli zatrzymać to życie przez kolejny dzień
Gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas
Wiesz, że będę
Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem by być
Moja miłość, moje serce
Oddycha dla tej chwili w czasie
Odnajdę odpowiednie słowa, które powiem
Zanim mnie dzisiaj opuścisz
Zamknij drzwi
Wyrzuć klucz
Nie chcę być wspomnieniem Twojej osoby
Nie chcę być tak postrzegany
Nie chcę żyć bez Ciebie
Moja wola jest zachmurzona
Jak niebo dzisiejszej nocy
Dłonie milczą
Głos jest odrętwiały
Próbuję to wszystko wykrzyczeć
Ale to staje się coraz trudniejsze
I sprawia, że łzy spływają po mojej twarzy
Gdybyśmy tylko mogli zatrzymać to życie przez kolejny dzień
Gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas
Wiesz, że będę
Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem by żyć
Moja miłość, moje serce
Oddycha dla tej chwili w czasie
Odnajdę odpowiednie słowa, które powiem
Zanim mnie dzisiaj opuścisz
Jaskrawe światła w moim umyśle
Przywracają na myśl wspomnienia
Zabawy na ulicy
Kopania piłki przez nogi moje
Tańczenia na palcach
Stania blisko krawędzi
Kupki moich ubrań
Na krańcu Twojego łóżka
Momentu, gdy czułem, że upadam
A ty przemieniałaś to w żart.
Wiesz, że będę
Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem by żyć
Moja miłość, moje serce
Oddycha dla tej chwili w czasie
Odnajdę odpowiednie słowa, które powiem
Zanim mnie dzisiaj opuścisz”***
Tak…
Tą historię słyszałaś miliony razy, ale nigdy nie powtórzyłem Ci słów, które były ostatnimi wypowiedzianymi przez Destiny…
Powiedziała mi wtedy te słowa:
„Miłość jest czymś co pozostaje gdy już zabrane jest wszystko…
Wszystko…
Gdy nie będzie już nic…
Nawet nadzieja…
Nawet gdy nadzieja zniknie…
Wtedy…
Pomimo wszystko…
Pozostanie miłość…
Bo ona trwa wiecznie…
Pamiętaj…
Kocham Cię…
Zawsze i na zawsze…”
Zawsze i na zawsze Twój Liam ♥

~*~*~
 *Piosenka  A Fine Frenzy - Almost Lover
**Wiersz mojego autorstwa wymyślony na potrzeby opowiadania
***Piosenka „Moments” XDD
I to nią się inspirowałam ;D

Imagin jest całościowo wymyślony przeze mnie :DDD
Mam nadzieję, że się podoba :DD
Zapraszam do komentowania!!!
A!
I jeszcze coś!
Po pierwsze - informujcie mnie o nowych rozdziałach na waszych blogach!
Po drugie - Proszę! Zostawcie tu linki do swoich blogów!!!
Po trzecie - nie będzie mnie na bloggerze do poniedziałku... ;( Jadę do prababci, która mieszka na wsi... Za Jarosławem :D 
Krejzole!!! 
SZYKUJCIE SIĘ NA MNIE @.@
:DDD
Hahahah.xD
PS. Nie oceniajcie zbyt surowo mojego wiersza xD

środa, 6 listopada 2013

Rozdział X

Heeeej *_*
No a więc jest kolejny rozdział a dedykuję go Patrycji Horan
A więc...
MIŁEGO CZYTANIA!!!
PS. Tekst może zawierać treści o tematyce brutalnej bądź erotycznej. Zawarte są tu również wulgaryzmy...

CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
~*~*~

„-Perrie jest super ale ma trochę inny gust niż reszta dziewczyn… 
Woli bardziej rokowe ciuchy, w ciemnych odcieniach i… a zresztą sama zaraz zobaczysz, już jesteśmy na miejscu…”                                                                                      
To co zobaczyłam było… WOW! Willa nie dość, że była ogromna to jeszcze przepiękna. Ruszyliśmy do środka, było tam jeszcze piękniej niż na zewnątrz
Potem oprowadzili mnie po całym domu.
Najpierw pokazali kuchnie, potem salon, jadalnie,  łazienki swoje sypialnie, pokoje gościnne i pokój muzyczny, do którego swoją drogą pewnie nie raz będę się wymykać. A na sam koniec zostawili mój pokój.
Bałam się tego co mogę tam zobaczyć. Weszłam i zobaczyłam…
Nic!
Pokój był cały biały nie było tu nic…
Jedynie na środku pokoju zobaczyłam katalogi: z meblami, farbami , akcesoriami do pokoi…
Odwróciłam się i spojrzałam na nich pytającym wzrokiem. Odpowiedział mi Payne.
– Nie wiedzieliśmy co lubisz i co ci się podoba więc zamówiliśmy ekipę, która opróżniła ten pokój i przemalowała na biało, abyś ty mogła go zaprojektować. Do kiedy twój pokój nie będzie gotowy będziesz mieszkała w sypialni gościnnej. Gdy już się na wszystko zdecydujesz powiesz nam a my zamówimy ekipę…
Ja kiwnęłam tylko głową…
Nie miałam zamiaru nikogo zamawiać …
Sama wszystko zrobię!
– A co jest za tymi drzwiami? – wskazałam palcem na dwie pary drzwi.
– Za jednymi jest twoja łazienka a za drugimi  twoja garderoba – powiedział Niall a ja rozpłynęłam się w jego głosie… Był cudowny i… STOP! Co za dużo to nie zdrowo, koniec tych myśli…
Rzuciłam im krótkie spojrzenie i ruszyłam w stronę łazienki.
– Wow – wymsknęło mi się… Byłą świetna… Nowoczesna w kolorach brązu, beżu i kawy z mlekiem… Jednym słowem cudowna…
- Czyli się podoba? – zapytał Louis a ja tylko przytaknęłam głową i ruszyłam  w stronę garderoby…
Zanim ją otworzyłam usłyszałam jak Zayn mówi
-Może to nie są rockowe ciuchy ale część z nich takie jest a reszta jest czarne lub ciemne...
Nie są to ciuchy w twoim stylu, są za mało dziewczęce... - Dodał Hazza
A ja w myślach zrobiłam WTF bo nie wiedziałam ni chuja skąd on może wiedzieć jaki mam styl...
O tworzyłam drzwi i zamarłam…
To…
Był...
Raj…
Nie było żadnych kolorowych obcisłych topów, kolorowych koszuleczek, sweterków, żakietów, spódniczek, sukienek, kolorowych kozaczków, baletek, szpileczek na obcasiku, sandałków, sweet biżuterii i kapelusików…
Nie… Zamiast tego były luźne koszulki z różnymi wzorami, ciemnie jeansowe spodnie, koszule, bejsbolówki i inne bluzy, trampki, glany, martensy, skejty (buty), fullcapy...                                                                   Było tylko kilka butów na koturnie albo szpilek, i sukienek, ciuchów oraz biżuterii na imprezy… Ale to tylko kilka i miały na to swój własny malutki kącik…
I nawet one były boskie…
Tak mnie zatkało ,że się nie odezwałam.
Wyszłam i spojrzałam na Malika i powiedziałam
-Twoja dziewczyna ma zajebisty gust… - Hazzie opadła kopara…XD
- Ale barany głupie... To są ciuchy rockowe i punkowe...
Zrobiłam facepalma a oni moje słowa puścili mimo uszu...
-Kiedy ty oglądałaś zadzwoniła moja dziewczyna – powiedział Liam – zorganizowały ognisko powitalne dla Ciebie. Tylko w naszym gronie… Wyjeżdżamy za godzinę… O 19…Zgadzasz się?
- Spoko – powiedziałam
- To dobrze. Dziewczyny bardzo chciały Cię poznać. Wcześniej Malik nie mówił nikomu, że ma siostrę, za co na marginesie dostał już od nas i dziewczyn niezły opieprz – Zabolało… Nic o mnie nie mówił? Nawet nie przyznał się ,że ma siostrę… Chciałam mu wybaczyć, ale czara się przelała… Za bardzo mnie to boli aby wybaczyć…
Louis zaśmiał się a Liam kopną go w kostkę… Dopiero wtedy zrozumiał co powiedział i momentalnie przestał się śmiać, pobladł i spojrzał na Zayna, który był równie przerażony jak sam Louis… Bali się, że wybuchnę…
O nie...
Zaskoczę ich.
–Spoko – powiedziałam spokojnie zadziwiając ich i zaraz krzyknęłam – WYPIERDALAĆ!!! Muszę się przebrać!
I takim to sposobem zostałam sama i zaczęłam się przygotowywać na ognisko…
Postanowiłam najpierw przygotować ubrania…
Wybrałam to

(zamiast baletek czarne martensy)













Następnie poszłam do łazienki i wzięłam prysznic i przebrałam się we wcześniej przygotowany zestaw i zrobiła m sobie taki makijaż: I zrobiłam sobie taki makijaż
O tak!
Uwielbiałam ciemny makijaż!
Podkreślał on moje ciemne oczy i jasną, niemal chorobliwie bladą, skórę…
Bardziej przypominałam mamę natomiast braciszek wdał się w tatę, ja mam po nim tylko oczy…
A włosy przefarbowałam na czarno bo tak wyglądałam lepiej niż w blond…
Te bardziej odzwierciedlają mój charakter…
Zanim się obejrzałam a była już 18:45 i musiałam zejść na dół do tych debili…
-.-
Wzięłam jeszcze czarną torebkę i włożyłam do niej portfel, chusteczki i telefon…
Wszyscy już na mnie czekali.
Gdy zeszłam uśmiechnęli się do mnie ale gdy ja odpowiedziałam im chłodnym spojrzeniem spoważnieli.
Bez słowa udaliśmy się do 9 osobowego minibusa…
Chłopcy usiedli w dwóch pierwszych rzędach a ja sama w trzecim…
W sumie mi to odpowiadało…
Całą drogę słuchałam piosenek m.in. „Give Me Love”,
i zanim się obejrzałam byliśmy już na miejscu.
Kiedy wysiedliśmy z samochodu skierowaliśmy się w stronę plaży.
Szliśmy i doszliśmy do małej zatoki zakrytej skałami w której paliło się ognisko.
Siedziała przy nim jakaś dziewczyna, która gdy tylko nas zauważyła podbiegła i wskoczyła w ramiona Malika…
Gdy się od niego oderwała rozpoznałam w niej moją idolkę – Perrie Edwards – lecz postanowiłam zachowywać się normalnie i nie pokazywać, że jestem fanką…
Następnie przywitała się z resztą chłopców buziakiem w policzek a następnie zwróciła się do mnie.
Zaczęła mi się uważnie przyglądać czego nie lubię.
Już miałam jej coś powiedzieć ale uprzedziła mnie sama Perrie i powiedziała:
- Wyglądasz troszkę inaczej niż opowiadał Zayn… W każdym razie jestem Perrie Edwards- przedstawiła się a ja podałam jej rękę mówiąc:
- Isabella Malik, ale mów mi Bella – powiedziałam wypranym z głosu uczuć…
Zdziwiła się nieco moją postawą ale nie wnikała w nic…
Sądzę, że będę w stanie ją polubić…
Zapadła cisza, którą przerwał Louis
- A gdzie Elka i Danielle? – zapytał.
Jak na zawołanie z mroku wyłoniły się dwie kobiece postacie.
Szły w nasza stronę…
Z daleka ich nie rozpoznałam ale gdy znalazły się 10 metrów przed nami rozpoznałam je…
Minęły prawie dwa lata a one prawie się nie zmieniły…
Tylko włosy im trochę urosły.
Tak…
To były one…
Przede mną stały dziewczyny, które myślałam, że nigdy więcej nie spotkam..
Dziewczyny, które powstrzymały mnie przed samobójstwem
Danielle Peazer i Eleanor Calder...

~*~*~
Hej :D
Niestety nie dodam rozdziału w sobotę bo jadę do prababci...
xD
Ale muszę uważać bo będziemy przejeżdżali przez Jarosław i mogą mnie zabrać xDD
(Tam jest psychiatryk)
Mam nadzieję ,że się rozdział podobał...
W komentarzach proście o dedyki :333
AHA!
I chciałabym Was zaprosić na niesamowitego bloga!!!
Piszą go niesamowite dziewczyny *_*
:333
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA!!!
PS. Jeżeli ktoś z Was ma bloga to proszę abyście informowały mnie o nowych rozdziałach :DDD